Reforma oświaty, którą rząd PiS i minister Anna Zalewska nazywali bezkosztową, pochłonęła prawie 2,5 miliona złotych z budżetu Łodzi. Dlatego władze Łodzi, wspólnie z 10 innymi samorządami zrzeszonymi w Unii Metropolii Polskich, postanowili skierować wezwanie przedsądowe do Ministerstwa Finansów z żądaniem zwrotu poniesionych kosztów.
"Kwota jakiej się domagamy to łączne wydatki, jakie ponieśliśmy na dostosowanie pomieszczeń na nowe pracownie, wyposażenie tych pracowni w pomoce dydaktyczne do nauki biologii, chemii, fizyki czyli przedmiotów, których w szkołach podstawowych od lat nie było. To wezwanie to nasze »dość«, które mówimy rządowi. Dość oszukiwania, dość kłamania, dość ograbiania budżetów samorządów. Reforma edukacji miała być bezkosztowa, a my mamy faktury jako dowód, że kosztowała i to sporo" - powiedział wiceprezydent Łodzi Tomasz Trela, odpowiedzialny za edukację.
Władze Łodzi chcą rozwiązać ten problem polubownie, jednak jeśli ministerstwo nie zwróci kosztów, do sądu wpłynie stosowny pozew. Podobne działania podjęły władze Warszawy, Wrocławia, Bydgoszczy, Białegostoku, Katowic, Krakowa, Poznania czy Rzeszowa. W sumie samorządy domagają się od ministerstwa ponad 103 milionów złotych, bo tyle kosztowała samorządy reforma minister Zalewskiej.